Przejdź do treści

Brak podstawowego sposobu leczenia może prowadzić do groźnych konsekwencji

Logo kampanii Rany pod kontrolą

Autorka: Martyna Sergiel

Zakażenie może pojawić się w każdej ranie bez względu na przyczynę jej powstania i jest najczęstszym powodem opóźnienia gojenia oraz narastających powikłań.

Statystyki pokazują, że aż 1/3 zakażeń ran pooperacyjnych wiąże się z obecnością bakterii opornych na antybiotyki, a jeśli chodzi o owrzodzenia przewlekłe wskaźniki oporności sięgają ponad 50 proc.

Biofilm bakteryjny jest typowy dla ran trudno gojących się i nie działa na niego wiele leków miejscowych, stanowiąc jedną z głównych przyczyn terapii nie przynoszącej efektów.

Jednocześnie aż 5,5 miliona opakowań wody utlenionej oraz ponad pół miliona sztuk kwasu bornego sprzedano w polskich aptekach tylko w 2023 roku, mimo że ich stosowanie w leczeniu ran odradzają specjaliści.

Brakuje wdrożonego systemowo modelu wczesnej diagnostyki i profilaktyki zakażeń, co sprawia, że infekcje rozwijają się bez kontroli, a ich konsekwencje prowadzą nie tylko do amputacji, ale również do śmierci.

Infekcje miejscowe są nie tylko typowym powikłaniem w leczeniu ran, lecz także głównym czynnikiem odpowiedzialnym za dramatyczne pogorszenie się ich wyglądu. Nieleczone lub źle rozpoznane zakażenia nie tylko niszczą tkanki, ale również prowadzą do pogłębienia uszkodzeń, sepsy, amputacji i istotnych kosztów dla systemu opieki zdrowotnej.

„Zakażenia rozwijające się w ranach przewlekłych często przez długi czas nie dają wyraźnych objawów – brak bólu czy gorączki nie oznacza, że sytuacja jest opanowana. W praktyce obserwujemy pacjentów, u których niepozorna zmiana skórna w ciągu kilku tygodni ewoluowała w ognisko martwicy wymagające amputacji.

Zdecydowana większość tych okoliczności mogłaby zostać zatrzymana dzięki szybkiej diagnozie i skutecznej antyseptyce. Problemem nie jest brak instrumentów, ale ich zbyt późne lub nieumiejętne wykorzystanie” – mówi prof. dr hab. n. med. Tomasz Banasiewicz, Przewodniczący Rady Ekspertów kampanii „Rany pod kontrolą”.

Obecność biofilmu w przewlekłej ranie minimalizuje skuteczność terapii, utrudnia penetrację leków i sprzyja rozwojowi lekooporności.

„Biofilm występuje w większości ran trudno gojących się, jednak nie można go zobaczyć, dlatego należy zakładać, że każda rana z objawami zakażenia zawiera biofilm i uwzględnić to w planie leczenia. Wiedza o istnieniu biofilmu istotnie zmodyfikowała podejście kliniczne do postępowania z raną – dziś wiemy, że spoczywa na nas obowiązek stosowania wszelkich środków i metod jego usuwania z rany, a ponieważ biofilm szybko się odbudowuje, należy usuwać go regularnie i stosować środki spowalniające jego odbudowę. Podstawowym sposobem usuwania biofilmu jest jego mechaniczne niszczenie. Rana przy każdej zmianie opatrunku musi być płukana i dokładnie oczyszczana za pomocą gazików, specjalnych gąbek i narzędzi.

Opisują to zasady tzw. higieny rany. Obejmuje ona również przemyślany dobór odpowiednich lawaseptyków, antyseptyków i opatrunków specjalistycznych. W praktyce klinicznej niejednokrotnie obserwuje się przypadki długotrwałej samodzielnej pielęgnacji ran przez pacjentów – bez odpowiedniego nadzoru ze strony kompetentnego personelu medycznego – polegające tylko na zmianie opatrunków. To poważne niedopatrzenie. Brak profesjonalnej kontroli skutkuje między innymi brakiem wdrożenia ukierunkowanej strategii antybiofilmowej, pominięciem działań terapeutycznych lub profilaktycznych w odniesieniu do ryzyka infekcji oraz niedostatecznie prowadzoną higieną rany. W okolicznościach braku należytej kontroli nad leczeniem ze strony wyspecjalizowanego lekarza lub pielęgniarki rozwój zakażenia staje się kwestią czasu – jego nasilenie i przebieg zależą jednak od lokalnych i ogólnoustrojowych czynników ryzyka” – mówi na łamach portalu www.naszesprawy.eu  dr n. med. Przemysław Lipiński, Prezes Polskiego Towarzystwa Leczenia Ran, Przedstawiciel Polski w D-Foot International.

Wprowadzenie skutecznej antyseptyki rany jeszcze przed rozwinięciem się infekcji może zatrzymać progresję choroby, zmniejszyć potrzebę stosowania antybiotyków i zredukować ryzyko hospitalizacji. W tym kontekście, dobrze dobrane substancje antyseptyczne, takie jak np. oktenidyna lub poliheksanid, powinny być stosowane systematycznie. Ważne jest, aby antyseptyka była stosowana nie tylko jako reakcja na już rozwiniętą infekcję, lecz także jako środek zapobiegawczy, który minimalizuje ryzyko zakażeń.

Antyseptyka działa poprzez dezaktywację bakterii, wirusów i grzybów, co jest istotne na wczesnym etapie leczenia ran. Niestety, problemem są nadal wybierane preparaty – często przestarzałe, o potwierdzonym negatywnym wpływie na proces gojenia.

„W systemie ochrony zdrowia brakuje jednolitych wytycznych, które uczyłyby, że nie każda substancja nadaje się do terapii rany. Nadal powszechnie stosowane są środki drażniące, toksyczne dla tkanek, powszechnie dostępne, bo tanie, ale nieskuteczne. Jeśli chcemy przeciwdziałać antybiotykooporności, musimy zacząć od odpowiedniego leczenia miejscowego. Edukacja personelu, refundacja skutecznych preparatów i eliminacja błędów terapii zapobiegają eskalacjom, które później kosztują życie, amputację lub tysiące złotych miesięcznie” – akcentuje na łamach portalu www.naszesprawy.eu  prof. Tomasz Banasiewicz.

Zakażenia ran drastycznie wydłużają czas leczenia, często nawet trzykrotnie. Szacuje się, że pacjent z raną zakażoną generuje do siedmiu razy wyższe koszty leczenia niż ten, którego terapia została właściwie prowadzona od początku. Wydatki obejmują nie tylko hospitalizacje i zabiegi, ale również długotrwałą antybiotykoterapię, opiekę pooperacyjną, zaopatrzenie ortopedyczne i utracone możliwości rozwoju zawodowego.

„Zakażenie, które wskutek braku skutecznej profilaktyki najpierw rozwija się w ranie, a potem rozprzestrzenia w organizmie i zagraża życiu, staje się problemem wielowymiarowym – zdrowotnym, społecznym i ekonomicznym. Dotyczy nie tylko indywidualnego pacjenta, ale także jego rodziny, a poprzez obciążenia systemu opieki zdrowotnej – społeczeństwa. Dziś już wiemy, że skuteczna higiena rany, w tym antyseptyka oraz wczesne leczenie zakażeń nie są kosztem, lecz inwestycją.

Warunkiem powodzenia jest jednak prowadzenie terapii przez personel medyczny posiadający odpowiednie kompetencje, doświadczenie kliniczne oraz stale aktualizowaną wiedzę. Aby tak się działo, świadomość ta musi przełożyć się na konkretne działania – zmiany w systemie refundacji, organizacji opieki oraz kształcenia kadr. Polskie Towarzystwo Leczenia Ran konsekwentnie domaga się włączenia nauki o leczeniu ran – wulnerologii, do programów edukacji uniwersyteckiej zawodów medycznych, na tych samych zasadach jak kształcenie w pozostałych specjalnościach medycyny. Milion pacjentów z raną trudno gojącą się w Polsce ma prawo tego żądać” – podkreśla na łamach portalu www.naszesprawy.eu  dr n. med. Przemysław Lipiński.

Więcej informacji na temat kampanii można znaleźć na stronie internetowej: www.ranypodkontrola.pl .

Opracowano na podstawie: https://naszesprawy.eu/rehabilitacja-zdrowie-i-nauka/infekcja-ktora-nie-boli-a-zabija-jak-brak-podstawowego-leczenia-prowadzi-do-dramatycznych-konsekwencji/.

 

 

Dodaj komentarz