Przejdź do treści

Ciekawy pomysł na zdalne uczestnictwo w klasie dla uczniów

Zdjęcie: robotteleobecności

Specjalna Szkoła Podstawowa nr 19 w Kaliszu jako jedna z pierwszych w Polsce sprawdza skuteczność robota teleobecności – Avatara AV1.

Urządzenie dedykowane jest uczniom, którzy z powodów zdrowotnych nie mogą być obecni na zajęciach stacjonarnych i umożliwia aktywne uczestniczenie w życiu klasy. Za inicjatywą stoi dyrektorka szkoły, Sylwia Baranowska.

Posłanka Barbara Oliwiecka z Polski 2050 wczesną wiosną zaprosiła Sylwię Baranowską, dyrektorkę kaliskiej „Dziewiętnastki”na spotkanie Parlamentarnego Zespołu ds. Osób z Niepełnosprawnościami.

Posiedzenie dotyczyło problemu „niewidzialnych dzieci” – czyli tych, które z powodu ciężkich chorób nie mogą chodzić do szkoły. W trakcie posiedzenia zaprezentowano robota teleobecności – Avatara AV1. Urządzenie, które daje dzieciom z przewlekłymi chorobami opcję uczestnictwa w lekcjach, zajęciach szkolnych i wycieczkach.

Pani Sylwia zainspirowana tymi informacjami, wypożyczyła robota doszkoły. Teraz robot jest testowany w pracy z uczniem – napisała posłanka.

Robot, sterowany przez aplikację, pozwala dziecku w domu widzieć klasę, uczestniczyć w lekcji, a nawet rozmawiać z koleżanką z ławki.

W rozmowie z dziennikarzami portalu Calisia.pl w kwietniu Sylwia Baranowska opowiadała o całej koncepcji:

Ostatnio byłam w Sejmie na komisji spraw osób niepełnosprawnych. Tam usłyszałam o rozwiązaniu, które w Niemczech działa już w wielu szkołach, na dużą skalę. Tam jest 1500 tych robotów, w Polsce jest tylko 10. I to 10 jest w Warszawie, zakupiła je jedna z fundacji.

Robot – rozmiarami nie jest większy niż dziecięcy plecak – sytuuje się go w miejscu dziecka w klasie. Ma kamerę, głośnik, mikrofon i kolorową lampkę. Dziecko, które jest w domu, może uczestniczyć w lekcji, odpowiadać na pytania, widzieć dzieci siedzące w klasie.

Pani Sylwia Baranowska opowiadała o dziewczynce z Łodzi, która przez trzy lata leczyła się na białaczkę. Ojciec wypożyczył robota z jednej z fundacji.

On stwierdził coś bardzo ważnego i to zapadło mi w pamięć: „ten robot uratował mi dziecko od depresji. Bo ona miała poczucie, że nadal jest częścią szkoły, że jest z nimi ”.

Dyrektorka myśli o konkretnym chłopcu, który, choć jest jej uczniem, nigdy nie chodził do szkoły. Jest leżący, nie może nawet siedzieć na wózku. Z tego powodu ma edukację domową.

On tu nigdy nie był. Chodzą do niego nauczyciele, przy łóżku pracują, ale on łaknie relacji społecznych – twierdzi dyrektorka.

Robot stanął w jego imieniu w klasie. Chłopak może w końcu widzieć swoją szkołę, a dzieci mogą z nim rozmawiać. Robot nie tylko pozwala obserwować i słuchać. Ma też funkcję „trybu pasywnego”.

Jeżeli dziecko się źle czuje i nie może brać udziału w zajęciach, to główka robota zapala się na fioletowo. Wtedy dzieci wiedzą: Jasiu dzisiaj nieaktywny. Z kolei np. podczas wycieczek dzieci zabierają robota ze sobą, noszą go, a dziecko z domu ogląda, co robią jego najmłodsi koledzy i koleżanki.

Rozwiązanie budzi sprzeczne emocje, ale dla Sylwii Baranowskiej korzyści przeważają:

To jest jasne, że człowiek jest najważniejszy. Ale co, jak dziecko nie może chodzić do szkoły? To nie jest na całą edukację. To jest jakaś przejściowa alternatywa, ale fajna, bo dziecko nie traci poczucia przynależności i czasem to wystarczy – komentuje pedagożka na łamach portalu www.calisia.pl.

Efekty pilotażu zapewne uwidocznią czy robot teleobecności może znaleźć większe zastosowanie także w pracy z innymi uczniami.

Myślę, że rozwiązanie to dobra alternatywa dla stacjonarnego uczestnictwa w zajęciach. Gratuluję pomysłowości inicjatorom.

Opracowano na podstawie: https://calisia.pl/dziewietnastka-testuje-robota-ktory-ma-pomoc-chorym-uczniom,72495.

Dodaj komentarz