Autor: Tomasz Wojczak
Drodzy Czytelnicy, wiedziony ciekawością i pozytywnymi opiniami osób z mojego otoczenia wczoraj postanowiłem obejrzeć film zatytułowany „Światłoczuła”. Chciałbym podzielić się z Wami refleksjami, które towarzyszyły mi w trakcie seansu.
Prywatnie jestem osobą, która nie ogląda filmów. Ostatnie obrazy, na których jeszcze w czasach liceum zakończyła się moja przygoda z kinematografią to filmy zatytułowane: „Podwójne życie Weroniki” (w reżyserii Krzysztofa Kieślowskiego) i „Po tamtej stronie chmur” (w reżyserii Michelangelo Antonioniego). Od czasu liceum nie oglądam filmów, seriali i telewizji. Książki historyczne pisane przez naukowców związanych ze Szkołą „Annales” skutecznie wypełniają mi większość mojego czasu wolnego. Wczoraj, tak jak wspomniałem na jednej z platform streamingowych zdecydowałem się obejrzeć obraz zatytułowany „Światłoczuła”. Film w reżyserii Tadeusza Śliwy wywarł na mnie piorunujące wrażenie. Jestem tym obrazem po prostu zachwycony. Film opowiada historię uczucia, które narodziło się między Agatą i Robertem. Agata to kobieta, która straciła wzrok w wieku czterech lat. Bohaterka filmu pracuje na co dzień prowadząc socjoterapię w ośrodku wychowawczym. Kobieta pomimo niepełnosprawności prowadzi aktywne życie. Jej hobby to nurkowanie na bezdechu. Agata realizuje się również jako modelka. W trakcie jednej z sesji wpada w oko Robertowi, który zawodowo zajmuje się fotografią.
Film Tadeusza Śliwy opowiada historię łączącej Agatę i Roberta relacji. Na ekranie można detalicznie zobaczyć proces tworzenia się ich miłości i przeciwności, z którymi bohaterowie musieli się zmierzyć. W trakcie oglądania filmu osoby znające książkę Rolanda Barthesa zatytułowaną „Fragmenty dyskursu miłosnego” z łatwością mogą odkryć wiele z figur „mowy miłości” opisanych przez francuskiego semiologa. Na uwagę zasługują kreacje aktorskie Matyldy Giegżno i Ignacego Lissa, którzy wcielili się w postacie głównych bohaterów. W sposób szczególny urzekła mnie kapitalna gra odtwórczyni głównej roli kobiecej, która zmierzyła się z bardzo trudnym zadaniem “wczucia się” w osobę niewidomą i pokazanie na ekranie perspektywy odczuwania świata przez osobę, która nie widzi. Według mnie Matylda Giegżno poradziła sobie z tym zadaniem znakomicie.
Film Tadeusza Śliwy może być postrzegany jako anatomia miłości. Chciałbym jednak zwrócić uwagę na inny aspekt tego obrazu. Film ten pokazuje sprawczość osoby niewidomej. Agata pomimo niepełnosprawności prowadzi aktywne życie – ma pracę, przyjaciół, hobby i poznaje osobę, którą może pokochać z wzajemnością. Dzięki czemu film pokazuje, że ograniczenie stopnia sprawności nie definiuje osoby, która go doświadcza. Film Tadeusza Śliwy utwierdził mnie w tym przekonaniu, które towarzyszy mi już od kilku lat. Film pokazuje historię osoby niewidomej, która tak samo jak wiele osób z niepełnosprawnością, które znam żyje pełnią życia i realizuje się.
Gdyby film zatytułowany „Światłoczuła” został nakręcony w Hollywood z pewnością zostałby nagrodzony kilkoma Oscarami. Moim zdaniem naprawdę warto poświęcić półtorej godziny, na to by go obejrzeć.