Przejdź do treści

W poszukiwaniu wolności, czyli o spektaklu „Łabędzie” słów kilka

Zdjęcie: Baletnice w tańcu

W minioną sobotę w poznańskiej Operze miał miejsce spektakl „Łabędzie”w reżyserii Tobiasza Sebastiana Berga.

W przedstawieniu udział wzięli tancerze z niepełnosprawnością wzroku. Narracja wiązała się z ich osobistym sposobem odbioru rzeczywistości, który wyrażali poprzez wypowiedzi wplecione w kolejne figury taneczne wykonywane przy drążkach.

Z precyzją godną najlepszych miłośników ruchu podejmowali wyzwanie, by pokazać zgromadzonej publiczności misterne plié, relevé, passé.

W każdej scenie można było odnaleźć zaangażowanie i pasję. Mnie jednak najbardziej pociągały komentarze tancerzy rzucane niby mimochodem, jednak bardzo istotne dla zrozumienia całej sztuki.

Jedna z baletnic „wyrzuciła” z siebie frazę, która wyjątkowo mocno utkwiła w mojej pamięci. Powiedziała: „Kiedy tańczę, czuję się wolna, bo zapominam, że nie widzę”.

Mówi nam to wiele nie tyle o samej niepełnosprawności, ile raczej o sile pasji, która tworzy wewnętrzny alternatywny świat, a zatracając się w nim człowiek oswobadza się z wielu ograniczeń, które w tym konkretnym przypadku symbolizuje akurat wzrok, ale zahamowania potrafią być, jak wiemy,wielorakie.

Począwszy od tych fizycznych, ale również mentalnych lub nawet uwarunkowanych społecznie czy kulturowo i narzuconych przez konwenanse, które nabywamy w procesie enkulturacji, socjalizowania się.

Dla mnie o tym właśnie był ten spektakl – o wolności, którą daje pasja. Zwyczajne bycie w czymś dobrym, ale też czerpanie z tego faktu niezmierzonej radości. Jest jeszcze dodatkowy argument w tej kwestii.

Jeżeli interpretować by figury baletowe, jako wspomniane wzorce kulturowe można by dodać, że chociaż niekiedy narzucają one przyjęty i znany obraz rzeczywistości, to również w jakiś sposób pomagają go uporządkować.

Czasami następuje znane z Gombrowicza wyzwolenie z formy i wówczas spokojne ruchy zamieniają się w szaleńczy taniec wolności, jak było to na zakończenie całej sztuki, kiedy usłyszeliśmy muzykę z Jeziora Łabędziego, a główna bohaterka dosłownie wiła się na podłodze.

Do tego trzeba wspomnieć jeszcze o efektach świetlnych, które dodawały wszystkiemu tajemnicy, bo siedząc w ciemnej sali zgromadzeni ludzie mogli po pierwsze poczuć się, jak osoby niewidome, a po drugie intensywne kolory świateł stroboskopowych sprawiały, że cała koncepcja zyskała zamierzoną dramaturgię.

To był udanie spędzony wieczór, ponieważ skłonił mnie do refleksji i pokazał, że ograniczenia niekoniecznie odbierają poczucie wolności. Nawet z nimi można do niego dotrzeć, z tym, że sama droga do celu jest zdecydowanie bardziej wymagająca.

Na zakończenie krótka informacja. Spektakl „Łabędzie” został nominowany do międzynarodowej nagrody Fedora Prize w kategorii „edukacja”. W przypadku wygranej cały zespół będzie mógł wyruszyć w tournée, co umożliwiłoby pokazanie przedstawienia szerszej widowni. Trzymamy kciuki i życzymy powodzenia!

Dodaj komentarz