Warsztaty terapii zajęciowej (WTZ) miały stawać się przepustką do większej niezależności oraz pracy dla osób z orzeczeniem.
Zamiast tego, jak pokazuje aktualny raport Najwyższej Izby Kontroli (NIK), w wielu przypadkach stają się „przechowalnią” bez realnych rezultatów rehabilitacyjnych oraz zawodowych.
W latach pomiędzy 2021 a 2023 rokiem mniej niż 2 proc. uczestników WTZ znalazło pracę po zakończeniu terapii – pokazują dane, na które powoływano się w ramach kontroli NIK.
Można to zestawić z sytuacjami, kiedy wiele osób spędzało w warsztatach po kilka, a nawet kilkanaście lat.
Co gorsza, samo oczekiwanie na miejsce w WTZ trwało często nawet trzy lata.
Co blokuje skuteczną aktywizację?
NIK wskazuje trzy ważne przyczyny:
- Nieprecyzyjne przepisy, które nie wymagają sprawdzania postępów uczestników ani rotacji miejsc;
- Brak kolejnych etapów aktywizacji – za mało miejsc pracy chronionej i aktywizacyjnej;
- Niechęć pracodawców, wynikająca ze stereotypów, braku wsparcia oraz obaw o koszty i organizację pracy;
Dodatkowo sami uczestnicy często obawiają się utraty renty, trudności z dojazdem do pracy i brakującej pewności siebie.
Warsztaty nie analizują osobistego potencjału uczestników ani nie są za pan brat z realiami lokalnych rynków pracy. W wyniku danych NIK warto podkreślić, że:
- 60 proc. uczestników przebywało w WTZ ponad 5 lat,
- Brakuje specjalistów – psychologów, terapeutów, doradców zawodowych,
- Kadry są niedopłacone – ich wynagrodzenie jest o ok. 34 proc. niższe niż średnia krajowa,
- Starostwa nie kontrolują efektów prowadzonych działań rehabilitacyjnych.
Za mało miejsc, za dużo potrzeb
W powiatach, w których przeprowadzone zostały badania funkcjonowały 24 WTZ-ety, z czego aż 15 w samej Warszawie. Choć liczba miejsc była wyższa o 4 proc., to wciąż jest ich za mało – średnio zaledwie 921.
Aż 13 placówek działało nieprzerwanie od lat 90., często bez większych zmian w ofercie czy sposobie funkcjonowania.
W środowiskowych domach samopomocy (ŚDS) sytuacja wygląda jeszcze trudniej –liczba uczestników przekraczała oficjalnie dostępne miejsca.
Po WTZ osoby z niepełnosprawnościami powinny móc przejść do Zakładów Aktywizacji Zawodowej (ZAZ) lub Zakładów Pracy Chronionej (ZPCH). Jednak:
- Na koniec 2023 r. istniało 141 ZAZ (o 83 proc. więcej niż dekadę wcześniej),
- ZPCH było 639, ale ich liczba spadła o 55 proc.,
- Zatrudnienie w tych zakładach wynosiło 77-79 proc.,
W wielu powiatach nie było ich wcale – uniemożliwiając dalszą aktywizację.
WTZ są finansowane w 90 proc. z budżetu PFRON, a resztę pokrywają samorządy. Mimo że w latach 2021-2023 w zaledwie 8 powiatach przeznaczono w tym celu ponad 78 milionów złotych, nie przełożyło się to na wzrost zatrudnienia wśród uczestników.
W Toruniu i Radomiu wykryto przypadki podwójnego finansowania – uczestnicy WTZ byli równocześnie zatrudnieni, a zarówno pracodawcy, jak i same warsztaty pobierali dofinansowania. W jednym przypadku łączna kwota wsparcia na jedną osobę wyniosła ponad 470 tys. zł.
NIK zwraca uwagę, że brakuje uregulowań dotyczących między innymi:
- Kto i na jakich zasadach może zostać uczestnikiem WTZ,
- Jak długo można uczestniczyć w terapii,
- Jakie kwalifikacje musi mieć personel,
- Jak mierzyć i oceniać efekty wsparcia.
Niektóre warsztaty radzą sobie znacznie lepiej, wdrażając właściwe rozwiązania:
- Praktyki zawodowe u pracodawców – dostępne w 11 z 15 skontrolowanych placówek,
- Okres próbny przed przyjęciem – stosowany w 10 placówkach,
- Współpraca z lokalnym biznesem i zatrudnienie doradców zawodowych.
Tam, gdzie wprowadzono te rozwiązania, nawet 15 proc. uczestników rocznie podejmowało pracę, co pokazuje, że skuteczność jest możliwa.
NIK i eksperci rekomendują:
- Wprowadzenie koordynatora ścieżki wsparcia (np. z PCPR),
- Preferowanie finansowo WTZ, które wprowadzają nowych uczestników,
- Obowiązkowy okres próbny na początek terapii,
- Ujednolicenie zasad oceny postępów i kwalifikacji kadry,
- Tworzenie większej liczby miejsc w ZAZ i ŚDS,
- Weryfikację danych uczestników z bazą PFRON, by uniknąć nadużyć.
WTZ powinny być instrumentem prawdziwej zmiany w życiu osób z niepełnosprawnościami.
Współcześnie – jak pokazuje raport NIK –zbyt często są jedynie ułudą aktywizacji. Aby to zmienić, potrzebne są konkretne reformy, lepsze prawo i uczciwy nadzór. Bez tego tysiące osób pozostaną na marginesie życia zawodowego, mimo milionowych nakładów z publicznych pieniędzy.
Opracowano na podstawie: https://www.poznan.pl/mim/hc/news/wtz-nie-spelniaja-swojej-roli-raport-nik-ujawnia-powazne-problemy-systemowe,259008.html.