Przejdź do treści

Emocje – jak nad nimi zapanować w kryzysowej sytuacji

Na zdjęciu ręce obejmujące maskę, która przykrywa twarz

Psychologia to bardzo ważna dziedzina nauki i życia w ogóle. W trudnych momentach powinniśmy sięgać do niej jak najczęściej. Chociaż sama nie jestem ekspertem, mogę podzielić się moimi sprawdzonymi sposobami na to jak oczyścić umysł i złapać trochę wiatru w żagle, w czasach, kiedy wieje on w drugą stronę.

Po pierwsze, co wydaje mi się tutaj kluczowe należy bezwzględnie zaakceptować siebie i swoje emocje, to jak w danej chwili się czujemy. Mamy do tego niezbywalne prawo i musimy o tym wiedzieć – to przekonanie powinno być tak samo silne jak fakt, że Ziemia jest okrągła i obraca się wokół Słońca. Bez szacunku do siebie i własnych reakcji ani rusz.

Kiedy już damy sobie wolność odczuwania przeróżnych emocji – niekiedy takich, które wydają się nam nawet niewłaściwe czy negatywne pozwólmy im się wyładować, pozwólmy im płynąć.

Możemy spróbować też zapytać samych siebie – dlaczego tak właśnie, a nie inaczej się czujemy? Dlaczego się boimy? Kiedy nazwiemy i określimy własne nastroje, spowodujemy, że łatwiej miną, bo zaczną być emocjami uświadomionymi.

Język jest sposobem ekspresji i warunkuje sposób refleksji o świecie. Kulturoznawcy twierdzą, że pozwala poszerzyć horyzonty odbioru rzeczywistości, a kiedy go zawężamy ma to z kolei pejoratywny wpływ na myślenie. Te dwie kategorie – język i psychika są ze sobą ściśle skorelowane. Dlatego też niektórym, prócz zwyczajnego opisania emocji w głowie pomaga wyładowanie ich na papierze.

Kolejną rzeczą, bez której się nie obędzie, jeżeli chcemy poprawić swoją mentalną kondycję jest myślenie racjonalne w nieracjonalnej rzeczywistości. Mianowicie, chodzi mi tutaj o to, by mieć w sobie coś w rodzaju przeświadczenia, bardzo zresztą logicznego, chociaż jednocześnie wymagającego, że sytuacja, w której się znaleźliśmy jest dość ekstremalna i nietypowa – powiedziałabym nawet surrealistyczna. Być może to truizm, ale nie każdego stać na ten rodzaj „odwagi”.

Następnym krokiem jest wytłumaczenie samemu sobie, żeby potraktować ten czas jako moment przejściowy, który ze względu na swój niecodzienny i nieracjonalny charakter musi się skończyć. Po prostu.

Człowiek nie jest nauczony jak radzić sobie w nadzwyczajnych sytuacjach. Samo określenie ekstremalny oznacza, że nie jest to typowy, schematyczny splot wydarzeń na który można reagować szablonowo, sięgając po którąś z nabytych kompetencji społecznych.

Osoba przez długi czas odczuwająca lęk, niepokój niepewność, która nie potrafi znaleźć ujścia dla tych wrażeń poznawczych wyczerpie pokłady sił witalnych i odpłynie donikąd.

Język jest instrumentem za pośrednictwem którego nie tylko nazywamy świat, ale również uczymy się w nim funkcjonować. Wyrażając emocje musimy je najpierw wyartykułować, określić, pojąć, aby następnie skonfrontować się z drugim człowiekiem.

Emocje wzmacniają więzi społeczne i solidarność międzyludzką. W szarej codzienności najczęściej wywołuje je druga, bliska nam osoba. Ktoś sprowokuje, sprowadzając falę gniewu, smutku czy radości. Niektóre z uczuć są przyjemne, inne nie. Warto zaznaczyć ponadto, że wydają się wówczas ważne i potrzebne (nawet te negatywne), kiedy są krótkotrwałe.

Wywołując skok adrenaliny, emocje mobilizują i popychają do działania. Bywa czasem jednak, że w okolicznościach, w których jest ich zbyt wiele, przejmują nad nami kontrolę i psują człowiekowi szyki. W głowie powstaje chaos, same wrażenia mają postać dość abstrakcyjną, nie można ich nazwać, ponieważ posiadają zbyt dużą siłę „rażenia”.

Dobrze jest wtedy spisać je na kartce papieru, w pamiętniku bądź notatniku. Rzeczywistość ma to do siebie, że jest zmienna i może się kiedyś okazać, iż powracając do tych zapisków za jakiś czas odkryjemy niespodziewanie, że nie taki diabeł straszny jak go…opisują.