Przejdź do treści

Jestem dorosły, traktuj mnie poważnie

Na zdjęciu osoba na wózku z opiekunem w otoczeniu drzew

Chciałabym dzisiaj poruszyć bardzo ważny temat infantylizacji osób niepełnosprawnych. Często bowiem bywa, że przez wzgląd (tak myślę) na niepełnosprawność, osoby z dysfunkcjami sprowadzane są do poziomu dziecka i traktowane niepoważnie.

Generic brand: amoxicillin 250mg (amoxicillin 250mg tablets) To begin, the advantages of clomid are dexamethason für katzen kaufen Basingstoke the following- Personal farmacy levitra canada 20 mg "you can be happy with what you have, but there are things you can do to have greater happiness," says william ury, a psychologist famous for the ury-ballard therapy.

For those of you who suffer from a hormone imbalance or take hormonal contraceptives, hormonal replacement therapy. I would like to take some advice as to the best way to Oulu propecia rezeptfrei kaufen get more energy from this. Even if the drug is never abused, it can still cause serious side effects if it is.

Któż z nas, niepełnosprawnych nie spotkał się chociażby ze zdrabnianiem imienia czy „spieszczeniami” naszych części ciała, które objęte są dysfunkcją.

Zwroty niektórych ludzi (którzy często mogą nie zdawać sobie z tego sprawy) typu: „boli Cię nóżka”?, „nie masz siły w rączkach” itp., choć często wypowiadane nieświadomie wyzwalają ukryte sprowadzanie dorosłego człowieka z niepełnosprawnością do poziomu nieporadnego przedszkolaka, który potrzebuje we wszystkim asysty.

Faktem jest, że wsparcie jest niekiedy niezbędne, ale nie ma to nic wspólnego z wyręczaniem i nie daje prawa do traktowania nas bez szacunku, niepoważnie i z brakiem wiary w nasze możliwości.

Pamiętam taki przykład z psychologii: nie należy wyręczać we wszystkim niepełnosprawnego, trzeba dać mu szansę, by (dla zobrazowania sytuacji): umył szklankę, (chociaż wiemy, że z powodu swojej niepełnosprawności ma problem z precyzją ruchów), ale nie oburzać się, kiedy zbije naczynie.

Zdaję sobie sprawę, że najczęściej tego typu sformułowania, spieszczenia, zdrobnienia nie wiążą się ze złymi intencjami, a nawet czasem przez tych ludzi traktowane są jako przejaw empatii czy współczucia, jednak chodziłoby mi bardziej o skutek czy raczej konsekwencje, jakie niesie za sobą przyzwolenie na odnoszenie się do nas, niepełnosprawnych w ten sposób…

Jeżeli nie będziemy reagować na tego typu zachowania, pozwolimy wtłoczyć się w ramy, damy cichą zgodę na powielanie stereotypów na temat osób niepełnosprawnych, jako niesamodzielnych oraz niezaradnych życiowo.

Czy tego właśnie chcemy? Przymykania oczu na szerzenie nieprawdy? Ponadto, istnieje jeszcze jeden argument w tym temacie.

Ignorując ukrytą infantylizację i powodując, że otoczenie umniejsza nasze umiejętności, niekiedy może to wywołać „efekt uwierzenia”. O co mi chodzi?

Jeśli ludzie w naszej najbliższej przestrzeni, np. rodzina, przyjaciele, znajomi, powtarzają nieustannie te pieszczotliwe zwroty, traktując nas przy tym jak dzieci, po trzydziestce możemy obudzić się z przekonaniem, że właściwie to oni wszyscy mają rację, bo jesteśmy niedojrzali i niezdolni do zmian i dużych rzeczy.

Oczywiście, należy koniecznie zaznaczyć tutaj, że mam na myśli osoby, które są dotknięte niepełnosprawnością, w stopniu, który nie utrudnia im funkcjonowania i nie wpływa bezpośrednio na poziom ich samodzielności.

Mam na uwadze grupę, do której sama należę z wyłączeniem głębokiej niepełnosprawności i osób w pełni zależnych od czyjejś pomocy.

Obracam się w środowisku osób niepełnosprawnych i zauważyłam na jak wielkie rzeczy stać wielu z nich. Problem polega tylko na tym, że trudno im uwierzyć w siebie, kiedy wątpi w nie cały świat, traktując jak niesamodzielne dzieci.

Odbija się to nie tylko w języku, natomiast to za jego pośrednictwem można odczytać stosunek osób pełnosprawnych do ich niepełnosprawnych rówieśników. Chcąc coś zmienić należy reagować. Tyle w temacie. Jestem dorosły, traktuj mnie poważnie.