Przejdź do treści

„Wymyśliłam cię” – jak bardzo można ufać halucynacjom?

Zdjęcie, okładka książki „Wymyśliłam cię”

„Wymyśliłam cię”, to zaraz po „Byłam po drugiej stronie lustra…” moja ulubiona książka. Dlaczego? Francesca Zappia, autorka , jak nikt inny w naprawdę przystępny sposób opisuje, przy pomocy formy powieści, zmagania nastolatki Alex, głównej bohaterki, z okropną chorobą, jaką jest schizofrenia.

O autorce niewiele wiadomo. Jedynie tyle, że jest autorką powieści dla młodzieży, lubi – jak nie trudno się domyśleć – pisać, czytać, a także rysować i… straszyć swoich przyjaciół. Studiowała informatykę i matematykę na Uniwersytecie w Indianapolis. Czy także jest chora? Według mnie tak. Nikt nie napisałby tak przekonującego świadectwa (?) bez osobistej znajomości tematu.

Książka niby nie ma charakteru autobiograficznego, ale jak już wcześniej wspomniałam, ciężko mi w to uwierzyć. Opowiada o życiu Alex, nastolatki żyjącej w Stanach Zjednoczonych. O jej próbach ukrycia choroby, o jej ciekawych sposobach na rozróżnianie, czy to halucynacja, czy też nie, o powolnym przekonywaniu się do ludzi, a także o… zakochaniu. „Wymyśliłam cię” jest pełna zwrotów akcji, niemożliwych do przewidzenia przez nas przygód i wniosków z nich płynących… Alex walczy. Ze sobą, ze światem, z halucynacjami. Książka naprawdę warta poświęcenia chwili uwagi – chwili, bo mimo swoich 232 stron, czyta się bardzo szybko. Aryciekawa. Po prostu.

Dlaczego książka tak bardzo mi się spodobała? Pewnie dlatego, że Alex, jak i ja, przywykła do tego, że jest psychicznie chora. I nikt nie przygotował nas obu na normalność. Oczywiście, w gruncie rzeczy nie jest to niczyja wina, ponieważ jak na coś takiego można przygotować? Ale o tym w kolejnym z artykułów.

Sfinansowano przez Narodowy Instytut Wolności – Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego ze środków Programu Rozwoju Organizacji Obywatelskich na lata 2018 – 2030.

Logo Narodowego Instytutu Wolności

Dodaj komentarz