Przejdź do treści

Jolanta Wadowska-Król – „Doktórka od familoków”

Była nazywana „Doktórką od familoków” lub wręcz „Matką Boską Szopienicką”. W latach 1974-81 uratowała przed zachorowaniem lub śmiercią setki dzieci z katowickiej dzielnicy Szopienice. Przedstawiamy sylwetkę doktor Jolanty Wadowskiej-Król.

Doktor Jolanta Wadowska – Król urodziła się 27 czerwca 1939 roku. Studia na Śląskiej Akademii Medycznej ukończyła w roku 1964. następnie podjęła pracę w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Katowicach, w Poradni Dziecięcej w Dąbrówce Małej.

W latach 70. rozpoznała objawy ołowicy u dzieci mieszkających w sąsiedztwie Huty Metali Niezależnych „Szopienice”, nawracającą się. Wszystko zaczęło się, gdy pod jej skrzydła trafił chłopiec cierpiący na ciężką anemię. Doktor Wadowska-Król skierowała go wówczas do kliniki w Zabrzu, a ówczesna konsultantka wojewódzka w dziedzinie pediatrii, profesor Bożena Hager-Małecka poleciła przebadać większą liczbę dzieciaków. Badania rozpoczęły się w roku 1974. Objętych nimi zostało około 5 tysięcy dzieci. Według ówczesnych norm na ołowicę cierpiało ich około tysiąca.

-Kiedy zobaczyłam pierwsze wyniki, ogarnęło mnie przerażenie. Zrozumiałam wtedy, jaki mam problem, że muszę działać szybko, przebadać dzieci. Po pewnym czasie prof. Hager-Małecka powiedziała mi: uważaj, bo mogą nas zamknąć. Wtedy przyśpieszyłam pracę, byłam w amoku. Ludzie w 100 proc. zgłaszali się z dziećmi, to jest dowód na to, że wierzyli, że będzie dobrze. Wszystkim mówiłam, żeby nie robili wokół tego szumu, ale że będziemy leczyć ich dzieci – mówiła w 2021 roku lekarka.

Skutkiem ołowicy były zaburzenia funkcjonowania układu krwiotwórczego oraz nerwowego, prowadzące z kolei często do niepełnosprawności intelektualnej.Tak też było w przypadku dzieci z Szopienic.

Wiele z nich uczęszczało do szkoły specjalnej. Jolanta Wadowska-Król podjęła się ratowania dzieci. Dzięki jej staraniom około dwa tysiące dzieci podjęło leczenie w sanatoriach. Doprowadziła do wyburzenia domów znajdujących się w pobliżu huty i zaangażowała się w zapewnienie rodzinom chorych na ołowicę dzieci nowych lokali mieszkalnych. Dzięki lekarce wywieziono też około 200 ton skażonej ziemi.

Komunistyczne władze godziły się na leczenie chorych dzieci, ale nie pozwoliły sprawy nagłaśniać. Dlatego też doktor Wadowskiej-Król nie była pisana kariera naukowa. Choć dysponowała obszernym materiałem na pracę doktorską, a zjawisko ołowicy, które badała byłoby sensacją na skalę światową, Polska Rzeczpospolita Ludowa miała być krainą mlekiem i miodem płynącą. Choroby zawodowe u dzieci występować zatem nie mogły.

Doktoratu Jolanty Wadowskiej-Król nie dopuszczono więc do obrony. Ale od kariery naukowej dla pani doktor ważniejsza była pomoc miejscowym dzieciom. Niestety, dzieci dotknięte ołowicą często do końca życia borykały się z poważnymi problemami zdrowotnymi. Wiele z nich zmarło przed ukończeniem 50. roku życia, czyli jak na dzisiejsze czasy – w młodym wieku.

O Doktor Jolancie Wadowskiej-Król jednak nie zapomniano. Za swoją działalność otrzymała wiele wyróżnień. Były to: tytuł Honorowego Obywatela Miasta Katowice, nagroda imienia Wojciech Korfantego, honorowy doktorat Uniwersytetu Śląskiego, honorowa odznaka „Za zasługi dla Ochrony Praw Człowieka”, Nagroda Specjalna Śląskiej Nagrody Obywatelskiej, Złoty Medal Solidarności czy poświęcony jej mural autorstwa Andrzeja Wieteszki przy ulicy Gliwickiej w Katowicach.

Doktor Wadowska- Król stała się też bohaterką książek. Magdalena Majcher opowiedziała jej historię w publikacji pod tytułem „Doktórka od familoków”, natomiast Marta Fox napisała inspirowaną jej historią powieść „Moja Ołowianko, klęknij na kolanko”.Doktor Jolanta Wadowska-Król zmarła 18 czerwca tego roku, na dziewięć dni przed swoimi 84. urodzinami.

Jak zapewne zauważyliście, Drodzy Czytelnicy, dość często ostatnio przedstawiam sylwetki osób z niepełnosprawnościami bądź osób działających na rzecz poprawy jakości życia tej grupy. Doktor-Jolanta Wadowska-Król jest kolejną postacią, której postawa mnie ujęła.

Pani doktor była lekarką z powołania, która stawiała dobro małych pacjentów ponad własną karierę. Dzięki niej wiele dzieciaków dostało szansę nażycie.

Takich lekarzy jest dzisiaj bardzo mało. Dlatego sądzę, że postawę zmarłej niedawno pani doktor warto przybliżyć w szczególności młodym adeptom medycyny.

Bo piękno zawodu lekarza polega przede wszystkim na ratowaniu ludzkiego życia. Dziś, w pogoni za wysokimi zarobkami, lekarze zdają się często o tym zapominać.

Opracowano na podstawie:Jolanta Wadowska-Król – Wikipedia, wolna encyklopedia

Zmarła lekarka Jolanta Wadowska-Król. To ona ratowała „ołowiane” dzieci z Katowic (medonet.pl).

1 komentarz do “Jolanta Wadowska-Król – „Doktórka od familoków””

  1. Synek z Dąbrówki Małej

    Pani dochtór miała podejście do dzieci. Przyjmowala w przychodni w Dąbrówce Małej ale też w domu. To mgliscie pamietam ale jezdzilismy do niej autobusem bo mialem serie zastrzykow. Pokazywala sama strzykawke z preparatem i mowila ze zrobi ci zastrzyk „bez igielki” to tylko lekko poczujesz. I czlowiek mial piec lat to wierzyl.

Dodaj komentarz